czwartek, 21 maja 2015

Wycieczka rowerowa.

Wycieczki rowerowe to coś co Zebry bardzo lubią i czego nie potrafią sobie odmówić.
Dwa lata temu zakupiliśmy dla rodzinki rowery, doszliśmy z mężem do wniosku, że mieszkając w małej miejscowości będą nam potrzebne, aby podjechać szybko do sklepu i żeby jeździć z dziećmi na wyprawy rowerowe. Starszak umiał już jeździć na rowerze, na dwóch kółkach, malutka dostała nówka sztuka siedzisko i woziliśmy ją na zmianę (raz ja, raz mąż) w siodełku. Nie ukrywam, że rowery to był jeden z najlepszych zakupów w naszym życiu, niezmiernie przydatny i rzeczywiście bardzo użytkowany.

Od razu, gdy tylko zjechały do domu a był to lipiec 2013, zaczęliśmy planować podróże dalsze i bliższe. Nad jeziorko tylko 4 km w jedną stronę, do starej kapliczki 3 km w jedną stronę, do pobliskich miejscowości itp. Nie są to porażająco długie trasy, ale pamiętajcie, że to wyprawy z dziećmi, zawsze w planach połączone z piknikiem, postojem z poczęstunkiem, czy kąpielą w jeziorze i poczęstunkiem, i powrotem do domu - cały dzień na świeżym powietrzu i aktywny wypoczynek zaliczony.

Oczywiście były plany dalszych podróży, mąż chciał jechać nad morze rowerem, sam w jeden dzień (tylko 250 km), tak krzyczałam, tak krzyczałam, że to niedobry pomysł, aż zrezygnował. Jednak raz zorganizował mi taką przejażdżkę po pobliskich lasach i trasach, że się zgubiliśmy i przez pięć godzin krążyliśmy po lesie, wyłam z bólu i wyczerpania, ale dotarliśmy w końcu do domu.
Moja rada: jedź zawsze jedną trasą rowerową, gdy wybierasz czerwoną jedź czerwoną, gdy zieloną, jedź zieloną, nawet gdy ludzie i znaki mówią inaczej (są znaki w lesie, sama widziałam), nas czerwona doprowadziła w końcu do celu. W lesie można się zgubić, też w to nie wierzyłam a jednak.

W ubiegłym roku nasze młodsze dziecko również nauczyło się jeździć na dwóch kółkach, wielkie wydarzenie w życiu dziecka i rodzica też, pamiętam przy jednym dziecku i przy drugim pękałam z dumy, i myślałam: wow, już jeżdżą na rowerze, teraz to już wszystko inne z górki - poradzą sobie ze wszystkim.

Czas najwyższy, toż to  koniec maja, żeby w tym roku również rozpocząć nasze rodzinnie wyprawy rowerowe i tak też się stało wczoraj. Zapakowałam kanapki, batony na szybkie doładowanie energetyczne, picie i w drogę. Ruszyliśmy na krótki spacer rowerowy, trzeba się rozgrzać po powrocie z pracy, przed kolacją pojechaliśmy sprawdzić sprzęt po zimie.

Okazało się, że trasa którą pokonywaliśmy w ubiegłym roku i dwa lata temu (3 km) trwa zaledwie 1,5 godziny a nie pół dnia. Dzieci rosną, są coraz bardziej wytrzymałe i pokonują już całą trasę na rowerze, bez postojów co 500 metrów, dla małej trasa jeszcze trochę męcząca, w końcu rowery moich dzieci nie mają przerzutek, ale dawała radę jak nic, mały twardziel, że ho ho. A jeszcze w ubiegłym roku siedziała w siedzisku, gdy jechaliśmy gdzieś dalej.
Ja się nawet nie zdążyłam zmęczyć - przez przerzutki. Wróciliśmy późnym wieczorkiem do domku, bardzo dotlenieni. Miałam nawet mały niedosyt rowerowy. Trzeba zaplanować coś mocniejszego na weekend, mówię oczywiście o trasie rowerowej :-)

Swoje zrobiliśmy, kapliczka stoi na swoim miejscu, pola kwitną rzepakiem, stokrotki pozbierane, kabanosy zjedzone, trasa przejezdna, audyt zaliczony.

Dowody poniżej.









Polecam taki sposób spędzania czasu z rodzinką, jak dzieci są mniejsze siedziska na rowery to bardzo dobra rzecz, wygodnie się z tym jeździ i wiezie dzieci na wypady za miasto.

Pamiętajcie, wybierajcie lokalne, bezpieczne, polne drogi, gdzie jeździ mało samochodów i ani wy, ani pojazdy nie będziecie dla siebie i dzieci zagrożeniem. 

2 komentarze:

  1. Uwielbiamy wycieczki rowerowe, narazie Julka jeździ w foteliku ale kiedyś będzie sama mogła poruszać się po drodze.

    OdpowiedzUsuń
  2. My też to kochamy, jak się dzieciaczki wiezie to trochę wygodniej i szybciej, ale jak jadą same to też fajnie :-)

    OdpowiedzUsuń