Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jedzenie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jedzenie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 lutego 2016

Chleba naszego powszedniego.....



Kilka dni temu obejrzałam w telewizji program o chlebie, o tym w jaki sposób są "wypiekane" te pyszne, chrupkie i świeże bułeczki i chlebki w supermarketach. Ciasto głęboko mrożone, wyprodukowane w fabrykach w Niemczech i w Rumunii, przywiezione do nas zamrożone i tylko odgrzane w opiekaczach w marketach.

Oczywiście przypuszczałam, że panie na zapleczu w markecie nie wyrabiają ciasta, ale myślałam, że jest zamawiane i przywożone z jakiejś lokalnej piekarni, która dba o świeżość i jakość pieczywa. Niestety tak nie jest. 

Gdy w programie rozłożono składniki pieczywa z marketu na części pierwsze okazało się, że wśród składników jest produkt dodawany do pasz dla świń i innych zwierząt. Okropność.

Wpadłam wtedy na genialny pomysł i postanowiłam upiec chleb sama. Modne to teraz, dużo osób piecze chleby w domu, spróbuję i ja....... Już czułam ten zapach pieczonego chleba roznoszący się po całym domu...... Zachęcona dodatkowo przez męża i dzieci ruszyłam do działania.

piątek, 13 listopada 2015

Sałatka z makaronem ryżowym - lekko i przyjemnie

Nadchodzi weekend, czas cotygodniowej próby lodówkowej, ciągle szukam i podjadam, co chwilę moi domownicy wietrzą lodówkę w poszukiwaniu czegoś na ząb. Ciężkie godziny i dni, dlatego wtedy zawsze warto przygotować coś na smaka, żeby można było przekąszać i mieć pod ręka kilka razy dziennie bez wyrzutów sumienia. Lekkie, smaczne i syte.

Sałatka z makaronem ryżowym i paluszkami krabowymi.


składniki:

- makaron ryżowy / chiński 200 g
- ogórek szklarniowy 1 szt. lub półtora
- paluszki krabowe 7 szt / możesz dać więcej jeśli lubisz
- majonez 1 łyżka
- jogurt naturalny 5 łyżek
- przyprawy (sól, pieprz, koperek, zioła prowansalskie) i co lubisz jeszcze do smaku.

Kroimy ogórek, kroimy paluszki, gotujemy makaron wg przepisu na opakowaniu, dodajemy do miski, następnie nie pozostaje nic innego jak dodać majonez, jogurt, przyprawy (można wkroić świeżo pokrojony koperek w dużej ilości) i porządnie wymieszać. Najłatwiejsza i najprostsza sałatka świata gotowa, Przechowujemy w lodówce. Ogórek nadaje świeżość, jogurt, paluszki i makaron ryżowy lekkość. Nic tylko zajadać. Smacznego i miłego weekendu.







piątek, 6 listopada 2015

Tortilla z kurczakiem w nietypowym kożuchu.

Kurczak, kurczak, filet, filet, siedzę i myślę jak go przyrządzić, żeby było inaczej niż zwykle, bo zwykle jest smażony w panierce z bułki tartej i jajka lub usmażony w przyprawach. Pocięty w paski czy kotlet? Z sosem śmietanowo - paprykowym czy pieczarkowym? To już było.....

Nagle odbieram telefon od zaprzyjaźnionej pani domu i podczas pogawędki wychodzi temat kurczaka, że jemy, lubimy itp i słyszę:
- znam fajny przepis na kurczaka.
- ok, dawaj......

Tortilla z kurczakiem w nietypowym kożuchu.




składniki:

- placki tortilli 4 szt. lub 6 szt.
- pomidory 6 szt.
- ogórek szklarniowy 1 szt.
- sałata lodowa 6 liści
- cebulka 1 szt.
- sos czosnkowy lub ziołowy, lub jogurtowy
- no i oczywiście piersi kurze sztuk 2

składniki na marynatę i panierkę do kurczaka:

- łyżka mąki ziemniaczanej
- łyżka magii
- 1 jajko
- sól, pieprz
- płatki kukurydziane

Wszystkie składniki na marynatę (bez płatków kukurydzianych) mieszamy w miseczce. Do tej marynaty można dołożyć jeszcze łyżeczkę musztardy, żeby wzmocnić smak, jeśli lubicie.

Myjemy kurczaka, odcinamy błonki, kroimy go w małe, cienkie paseczki i moczymy w marynacie. Zostawiamy kurczaka w tej marynacie na kilka godzin, najlepiej zrobić to wieczorem i zostawić na noc w lodówce lub rano zamarynować, wstawić do lodówki i po kilku godzinach przyrządzać. 

Kruszymy płatki kukurydziane na mniejsze cząstki, ja włożyłam do folii spożywczej i ręką skruszyłam je. Musimy wziąć i przygotować taką ilość płatków, aby wystarczyło na wszystkie kawałki kurczaka, na panierkę a wykorzystałam ich sporo, myślę, że ze 3 szklanki.
Po wyjęciu kurczaka z lodówki obtaczamy go sowicie w pokruszonych płatkach kukurydzianych.



Następny krok to smażenie kurczaka na patelni, na złocisty kolor, wrzucamy go na gorący olej, wtedy panierka nie odpadnie. Ja smażyłam w dużej ilości oleju, dlatego po wyjęciu obsuszyłam usmażonego kurczaka za pomocą ręcznika papierowego. Papier wchłonął nadmiar oleju.



Warzywa kroimy na kawałeczki, plasterki, tak aby dzieci poradziły sobie z ugryzieniem ich. Placki tortilli podgrzewam na patelni, kilka sekund z każdej strony, bez oleju. Po wyjęciu na talerz smaruję sosem, układam kilka kawałeczków mięska, potem warzywa, zwijam placek i gotowe.



Ostrzegam bardzo smaczne, moje dzieci zjadły po dwa wielkie placki, mięsko im tak smakowało, że prosili o dokładkę i musiałam dorabiać, więc może powyższe proporcje od razu zwiększcie dwukrotnie. No i to co dzieci lubią najbardziej, jemy łapkami.




czwartek, 5 listopada 2015

Babeczki jestem z Wami, ja też walczę z kilogramami.

Nigdy nie byłam gruba, zawsze byłam szczupła, ale nie chuda, miałam tzw. "kształty": wcięcie w talii, biust też niczego sobie. Ot, po prostu normalna dziewczyna z problematycznym brzuchem, z tendencją do "wywalania", zwłaszcza po kapuście. Gdy byłam młodsza łatwo przychodziło mi gubienie kilogramów, gdy sobie pofolgowałam, np. w święta, czy w weekend u mamy, to wystarczyło dwa dni mniej jeść, trochę ruchu i wszystko wracało do normy.

W pierwszej ciąży przytyłam 14 kg (nieźle, nieźle, wcale nie tak dużo) a po ciąży szybko je zgubiłam nawet z nawiązką, bo schudłam 16 kg. W drugiej ciąży przytyłam te 16 kg, trochę za dużo. Po ciąży zgubiłam już tylko 10 kg. I doszłam do wniosku, że taka waga już ze mną zostanie, czyli 68 kg przy wzroście 166 cm.

Co prawda życzliwi mi ludzie podpowiadali i mówili tak prawdziwie od serca, żebym trochę się odchudziła, bo pamiętali mnie z tych około 6 kg mniej, ale stwierdzałam, że dobrze się czuję i tak już zostanie. 

Czy jednak na pewno dobrze się z tym czułam??? Chyba nie bardzo, podjęta przeze mnie dieta kopenhaska i dieta Dukana świadczyły o czymś innym. Oczywiście po dwóch tygodniach głodówki schudłam parę kilo, dokładnie 4 kg i wróciłam po kolejnych dwóch tygodniach do wagi 68. Z dietą Dukana było tak samo - efekt jo-jo. Zauważyłam też w swoim ciele, że po 30- stce nie jest już tak prosto schudnąć, już nie wystarczą: dwa dni mniej jeść, trochę ruchu i będzie ok. Nie będzie!!

Zaznaczę też, że jestem opornym typem jeśli chodzi o diety, konsekwencję i wytrwałość, bo lubię dobrze zjeść i diety kończą się tym, że trzy dni je skrupulatnie przestrzegam i się oszczędzam a na czwarty dzień dopada mnie prawdziwie wilczy głód, i bez opamiętania, i skrupułów wyżeram całą lodówkę plus wszystkie słodycze, jakie są w domu.

I tak sobie tkwiłam w przeświadczeniu, że jest ok, że te 68 kg to moja waga i tak już zostanie, jadłam sobie po staremu (nie tak mało), bagatelizowałam informacje, które do mnie dochodziły np.:
- ale Ty przytyłaś,
- czy jesteś w ciąży?,
- przytyłaś trochę, ale więcej już nie tyj,
- może zaczniesz uprawiać sport?
- ale się spasłaś (to jest niezły tekst, nie????),
- robisz się gruba.

Myślałam sobie: zazdrośnicy, też chcieliby tak wyglądać po trzydziestce i urodzeniu dwójki dzieci.
Ja gruba???!!!!!, przecież ważę od 7 lat cały czas 68 kg, HELOŁ ludzie!!!!, mieszczę się w swoją kurtkę sprzed 8 lat (tylko trochę się nie dopina). 

Nagle zaczęłam się gorzej czuć a zwłaszcza moje nogi, puchły i bolały, nie pomagało już spanie z poduszkami pod nimi, brzuch już miałam większy niż biust, który nigdy nie był mały, nie dopinałam się już w żadne spodnie. Zmierzyłam się i nagle stałam się KWADRATEM, tyle samo w biuście (107 cm, w talii 107 cm i biodrach 107cm), talia zniknęła, brzuch urósł i to nie po kapuście. Postanowiłam się zważyć. I nagle nadciągnęły czarne chmury, waga wskazywała 75 kg, przy wzroście 166 cm. Obliczyłam szybko BMI - wynik oznaczał NADWAGĘ. 

Wpadłam w panikę. Co tu robić, ja jednak przytyłam, ostatnim razem miałam taki wynik gdy zaczynałam trzeci trymestr ciąży. Postanowiłam wziąć się za siebie. Pierwszy pomysł: Chodakowska, drugi: Chodakowska, trzeci: Chodakowska. 

Zaczęłam ćwiczyć, najpierw "skalpel", "ekstra figura", później "turbo spalanie", trwało to 5 miesięcy i schudłam 5 kg, wynik 70 kg, za mało pomyślałam, za mało, dlaczego nie chudnę szybciej. Muszę widzieć efekt szybko, żeby się nie zniechęcić, efekty dają mi kopa, brak efektów = rezygnacja. A tu jadę programy 4/5 razy w tygodniu i tylko 5 kg / 1 kg na miesiąc. Walnęłam ćwiczenia w kąt i znowu wróciłam do nic nie ćwiczenia i "jedzenia" przez duże J. Minęło kilka miesięcy i efekt znowu 75 kg. 

I ponownie myśl, że trzeba się za siebie wziąć, który to już raz? Trochę zmieniłam podejście, myślałam nad sobą, swoim sposobem odżywiania i życia przez kolejne 2 miesiące i określiłam kilka zasad, które miały mi pomóc w zgubieniu "kilku" kilogramów (cel 61 kg): 

1. mniej jeść, mniejsze porcje (to trudne, zwłaszcza, gdy pracuję z domu, lodówka ciągle kusi i gotuję obiady dla pozostałych członków mojej rodziny),
2. zmniejszyłam ilość posiłków do trzech - śniadanie, obiad i kolacja,
3. ostatni posiłek jem przed 18-tą a nie jak wcześniej o 21-szej,
4. jem więcej warzyw, owoców, ograniczyłam bardzo mocno pieczywo (które kocham),
5. wszędzie chodzę pieszo lub jeżdżę rowerem (na zakupy, po dzieci do szkoły itp.),
6. piję wodę, kawę, dużo herbat (czerwoną, zieloną, smakową, owocową) bardzo rzadko alkohol, jeśli już, to tylko białe wino,
7. doszłam do wniosku, że to walka długotrwała a nie dwa tygodnie i kwita, uświadomiłam sobie, że mam tendencje do tycia i już zawsze będę musiała się ograniczać i wybierać co mogę zjeść a czego nie mogę a na efekt muszę poczekać trochę dłużej,
8. muszę zacząć ćwiczyć, to też ważna sprawa przy gubieniu kilogramów, choć teraz ciężko mi się ponownie przemóc (zwłaszcza, że nie przepadam za ćwiczeniami),
9. jeden dzień w tygodniu na różne frykasy, ale w ograniczonej ilości (inaczej życie byłoby bez sensu),
10. nie podjadać po dzieciach, od razu wyrzucać do kosza, lub dać psu (to też dla mnie trudne, och jak ja nie lubię marnować jedzenia).

Żeby nie było tak super i cudnie, i że niby taka teraz jestem twarda, konsekwentna i ach, och, to przyznaję się, że w niedzielę zjadłam cztery kawałki ciasta drożdżowego ze śliwkami, i po tym cieście się złamałam, moja konsekwencja padła a świadomość zaczęła podpowiadać:
 "możesz jeść inne rzeczy, wszystkie jakie Ci smakują, dalej, ten bigos jest przepyszny, ziemniaki też, co tak mało, dołóż sobie na talerz, taaaakie dobre, śmiało, szynka bez majonezu, to nie szynka, spróbuj murzynka, przecież tak lubisz, świeża bułeczka trala lala...."  
To jest jak nałóg, od niedzieli do środy walczyłam z ciągiem jedzeniowym, po prostu wpadłam w taki napad głodu, że wymiękłam. Dzisiaj rano znowu wracam do walki.

Trzyma mnie na duchu mój dwumiesięczny wysiłek i zrzucone już 7 kg, których nie chcę zaprzepaścić.  Wróciłam do tych nieszczęsnych 68 i teraz waga spada wolniej. Przede mną jeszcze drugie 7 kg. 

Wiem, że dla niektórych z Was liczba 14 kg to kropla w morzu, ale chciałam się z Wami podzielić tym, że to też nie jest łatwe, to liczne wyrzeczenia i wiele rezygnacji z ulubionych rzeczy oraz reorganizacja całego stylu życia. Jestem na początku drogi, wiele jeszcze muszę się nauczyć. Mam nadzieję, że pomożecie.

Efekt przed:
(to była ważna dla mnie uroczystość, wciągałam brzuch, twarz wielka, biust, nogi i łapy też, palce jak parówki)




Częściowa przemiana - połowa drogi:
(widoczny zarys policzków, twarz jakby mniejsza, ręka i noga też, oczy większe)




Efekt końcowy:
???????????????

Trzymajcie kciuki za mnie, ja trzymam za Was, wszystkich walczących z jakimikolwiek nałogami.
Jestem z Wami. Rady mile wskazane :-)


poniedziałek, 12 października 2015

Zapiekanka a'la Meksyk.

Od dawna chodziła za mną zapiekanka a przyznaję, że uwielbiam je robić. Jest to praca szybka, prosta i przyjemna, "czyszczę" w ten sposób lodówkę, wszystkie produkty na końcówce przydatności się nie marnują, sprawnie wrzucam do piekarnika, zapiekam pół godziny i jest pysznie.

Zazwyczaj robię zapiekanki z makaronem, szynką, kiełbaską, serem, warzywną (brokuły, kalafior itp) i na bazie sosu śmietanowo-serowego.

Tym razem w lodówce: mięso mielone, ziemniaki i pomidory. Trochę nie pasowało mi to mięso mielone i ziemniak, ale co tam: zużyć trzeba, zmarnować nie wolno, czyli działam.

Inspiracji szukałam w necie i wpadło mi w oko hasło: ZAPIEKANKA MEKSYKAŃSKA.
Do zrobienia takiej zapiekanki potrzebne były powyższe produkty i kilka innych takich jak papryka czy kukurydza. Trochę zmodyfikowałam przepis, moja dziatwa nie lubi papryki, więc ją usunęłam z "mojej" zapiekanki i dodałam więcej pomidorów, bo ja amore pomidore i to bardzo.....

http://zebrarodzinnie.blogspot.com/2015/08/amore-pomidore.html

Dodałam swój komplet przypraw, takich które były w szafce, których lubię używać i oto przepis:

Zapiekanka meksykańska.

Składniki:
- pomidory 8 szt.
- ziemniaki  1 kg
- pół puszki kukurydzy konserwowej
- mięso mielone 400 g
- cebula 1 szt
- czosnek 2 ząbki

przyprawy:
- sół 
- pieprz
- oregano
- papryka słodka mielona
- papryka ostra mielona
- pieprz cayenne


Zaczynamy! Na początek obieramy ziemniaki, myjemy, zalewamy wodą i gotujemy. Muszą być miękkie, ale nie rozgotowane. 

Pomidory parzymy, tak aby móc ściągnąć z nich skórkę, ponieważ będziemy je dusić na patelni.


Mięso mielone wrzucamy na rozgrzaną patelnię i smażymy kilka minut. 


Dodajemy do mięsa pokrojoną cebulkę, czosnek i wymienione powyżej przyprawy, najpierw szczyptę, ale w trakcie gotowania próbujcie i zwiększajcie ilość według uznania. 
Jeśli lubicie jeść potrawy na ostro można dodać więcej pieprzu cayenne, ale uważajcie jest baaaardzo ostry. Przyprawy są kolorowe, więc od razu na patelni robi się żywo jak w Meksyku.


Następnie dodajemy obrane ze skórki i pokrojone pomidory do mięsa, cebuli i przypraw. Dusimy około 10 minut, tak długo aż z pomidorów się zrobi papka i nadmiar wody odparuje.


Na koniec naszego sosu dodajemy paprykę i dusimy ponownie około 10 minut. Próbujcie w tym czasie sos, moje pomidory były dosyć kwaśne, więc musiałam dodać więcej przypraw, żeby nie wykrzywiało nam twarzy podczas jedzenia.


Ok, ziemniaki odcedzone, sos gotowy.
Bierzemy naczynko żaroodporne, delikatnie smarujemy je oliwą. Kroimy ziemniaki na grube plastry, nie muszą być cienkie, ponieważ są już ugotowane i w piekarniku mają nam się tylko zapiec z resztą.
Układamy ziemniaki jako pierwszą warstwę.


Następnie wcześniej przygotowany sos z patelni. Nie lubię zbyt suchych zapiekanek, więc sos zostawiam lekko wodnisty, on i tak się trochę zapiecze i odparuje w piekarniku. 


Potem kolejna warstwa ziemniaków i znowu sos. Na samą górę ostatnia warstwa ziemniaków.  Już prawie gotowe. Z takiej ilości produktów, które Wam podałam, starczyło mi na trzy warstwy ziemniaków i dwie sosu.


Na koniec warstwa sera żółtego, nie wybrałam parmezanu tylko ser zalegający w lodówce. Jeśli Wam zalega parmezan, możecie go dodać a nawet jest wskazane :-)


Ustawiamy piekarnik na 150 stopni i wrzucamy naszą zapiekankę do środka. Pieczemy 15 minut. Po tym czasie wyciągamy zapiekankę z piekarnika.

Gotowe, zapieczone, przygotowane.


Nakładamy na talerze, pamiętając, że danie jest gorące, radzę chwilę odczekać a następnie zajadać. 

Smacznego!


Zapiekanki mają to do siebie, że można dodać do nich wszystko i wszystko smakuje dobrze, jeśli lubicie pieczarki możecie je również dodać, można dodać kilka rodzajów papryki, natkę pietruszki itp. Tylko Wasze gusta kulinarne i wyobraźnia są tutaj limitem.

Smacznie, prosto, znane produkty, choć robota trochę czasochłonna, około godziny pracy. Powodzenia.

piątek, 21 sierpnia 2015

Amore Pomidore.

W kolejnej, wakacyjnej odsłonie potraw prostych i smacznych, prezentuję kilka wariacji na temat pomidorów, które osobiście uwielbiam.

W mojej miejscowości, która słynie z plantacji pysznych pomidorów, sierpień to miesiąc zbiorów pomidorów polowych, za którymi przepadam i czekam na nie cały, okrągły rok. Dlatego teraz jest czas na moje szaleństwo z pomidorami, ich przyrządzaniem i urozmaicaniem.

Pomidor ze śmietaną, czy w moim przypadku z jogurtem naturalnym to podstawa. Jadam codziennie na śniadanie i kolację. 

Przygotowanie:

sparzyć dwa pomidorki średniej wielkości, obrać ze skórki, pokroić w taki sposób, aby cały sok z pomidora również znalazł się w miseczce, przyprawić solą i zalać zimną śmietana lub jogurtem naturalnym, wymieszać i zajadać. Zagryzamy świeżym pieczywem bułeczką lub bagietką.

Jeśli jednak pragniecie więcej wyzwań z pomidorem w roli głównej, to przedstawiam Wam dwie propozycje, które również w sierpniu namiętnie serwuję.

Amore Pomidore - odsłona 1




Składniki dla 2 osób:

3 pomidory
3 jajka
1 ząbek czosnku
30 g tuńczyka w oleju
2 szt oliwek

Pomidory oblewamy wrzątkiem, ściągamy skórkę i kroimy nad rozgrzaną patelnią. Dusimy kilka minut do momentu, aż pomidory zmiękną i zmienią się w papkę, dorzucamy cienko pokrojony czosnek. 



Dusimy kilka minut i dodajemy tuńczyka oraz wbijamy jajka jak na jajecznicę. Podsmażamy kilka minut aż całość na patelni zgęstnieje i zetną się jajka.



Wykładamy na talerz i posypujemy pokrojoną oliwką. Jeśli nie lubicie oliwek można posypać pokrojonym szczypiorkiem lub natką pietruszki. 

Można oczywiście pominąć tuńczyka, wtedy to danie będzie łagodniejsze w smaku i bardziej zbliżone do klasycznej jajecznicy na pomidorach, którą wiele z Was zna. Jem to danie bez pieczywa, ponieważ dla mnie jest wystarczająco syte i pożywne, jednak gdy są w domku prawdziwe głodomorki, które nie wyobrażają sobie śniadania, II śniadania czy kolacji bez pieczywa, można zagryzać do tego chlebek, lub w wersji obiadowej ugotować do tego makaron.

Amore Pomidore - odsłona 2



Składniki dla 2 osób:

3 pomidory
1 kiełbasa
1 ząbek czosnku lub mała cebulka
200 g makaronu rurki lub świderki

Szklimy cebulkę lub czosnek na patelni, kiełbasę kroimy w kostkę i podsmażamy wszystko razem. Czosnek krótko, ponieważ zbyt długo podsmażany staje się gorzki. Sparzone, obrane ze skórki pomidorki kroimy nad patelnią i dusimy kilka minut na patelni razem z kiełbasą, tak aby nadmiar wody odparował. Jeśli pomidory były mocno soczyste można dodać odrobinę mąki, aby zagęścić sos. Doprawiamy solą, pieprzem. 

Ugotowany makaron wykładamy na talerz, polewamy sosem i posypujemy serem.

Jeśli lubicie pieczarki, można do tego dania śmiało je dodać, lub jeśli nie przepadacie za mięsem to zamiast kiełbasy mogą być tylko pieczarki. Oczywiście, gdy w lodówce zalega Wam natka pietruszki lub szczypiorek również można posypać całość odrobiną dobrego zielonego, co oczywiście polecam.

I to wszystko. Szybko, prosto i smacznie.

wtorek, 11 sierpnia 2015

Atak rurek

Nadeszła odpowiednia chwila, aby zaprezentować kolejny, prosty i smaczny przepis na wakacyjne jedzonko. Gdy jest tak gorąco jak dzisiaj, można pozwolić sobie na tak zwany "zimny obiad" lub zjeść to danie na kolację. Oczywiście cały czas przyświeca mi myśl, aby prezentowane potrawy były szybkie w przygotowaniu i ze składników ogólnie dostępnych. 
Nie trzymam dłużej w niepewności, dzisiaj:

Rurki atakują.




składniki:

makaron rurki - 300 g
tuńczyk w oleju - 100 g (można dodać również tuńczyka w sosie własnym)
kukurydza konserwowa - 100 g
ogórek konserwowy - 2 szt.
musztarda - 1 łyżka
majonez - 2 łyżki
sól i pieprz

Gotujemy makaron i po ugotowaniu hartujemy i odcedzamy. Wsypujemy ugotowany makaron do dużej miski, dodajemy pozostałe składniki czyli tuńczyk, kukurydza, pokrojony w plasterki ogórek. 

Dodajemy musztardę, majonez, przyprawy i wszystko dokładnie mieszamy (jeśli dodajecie tuńczyka w sosie własnym można dodać więcej majonezu, żeby sałatka nie była zbyt sucha). Dodaję do sałatki tylko dwa ogórki, żeby smak nie był zbyt "konserwowy", ale oczywiście można sałatkę zagryzać ogórkiem, tak jak to robi mój pierworodny, ponieważ bardzo lubi ogórki konserwowe.

Jemy od razu w temperaturze pokojowej lub wkładamy na pół godzinki do lodówki i jemy lekko schłodzone. Syte, szybkie, smaczne i co najważniejsze znika prędko po kilku dokładkach.




wtorek, 28 lipca 2015

Sałatkowe szaleństwo.

Dzisiaj kolejna porcja przepisów. Trzy pomysły na trzy sałatki warzywne, które osobiście uwielbiam i mogłabym jeść codziennie.

Mogą być przekąszane na kolację lub na śniadanko, lecz gdy dołożymy do nich kawałek rybki lub kurczaka stworzą dobre, pożywne i lekkie danie na lunch lub obiad.

Sałatka grecka na polskich warunkach.




składniki: 
(podana ilość dla 4 osób)

pomidory - 4 sztuki
ogórek szklarniowy - 1 szt.
sałata lodowa - 6 liści
połowa cebuli
ser feta - 170 g
oliwki - ilość jaką lubicie

Należy pokroić wszystkie warzywa w większą kostkę, sałatę porwać na kawałki, dorzucić oliwki i na końcu ser feta.

Następnie zabieram się do przygotowania sosu do sałatki.

2 łyżki wody,
1 łyżka oliwy z oliwek,
pół cytryny

Wyciskam połówkę cytryny do kubka (jeśli wpadną pestki do środka, należy je wyciągnąć), dolewam wodę, oliwę i doprawiam solą, szczyptą bazylii i ziół prowansalskich. Całość wymieszać i wlać do sałatki.

Wymieszać delikatnie całość sałatkę z sosem i danie gotowe.

Druga propozycja  to:

Tuńczyk po wiejsku.




składniki: 
(podana ilość dla 4 osób)

pomidory - 4 sztuki
ogórek szklarniowy - 1 szt.
sałata lodowa - 6 liści
połowa cebuli lub pora
rzodkiewka - 3 szt.
tuńczyk w oleju - 100 g
natka od pietruszki - posypać do smaku.

Kroję warzywa w większą kostkę, sałatę rwę, dodaję tuńczyka i natkę, Wybieram do tej sałatki tuńczyka w oleju, więc nie przygotowuję już sosu do sałatki na bazie oliwy a doprawiam jedynie solą, pieprzem i skrapiam odrobiną cytryny. Następnie mieszam całość i danie jest już gotowe do podania na talerz.

Trzecia propozycja to:

Po prostu Mozzarella.





składniki dla 1 osoby:

pomidor - 1 szt.
ogórek gruntowy - 3 szt.
oliwki
ser mozzarella - 100 g
cebula i szczypiorek do posypania, do smaku.

Ogórka gruntowego obieram ze skórki, i kroję na plasterki, pomidor również kroimy w plastry i ser, Układam na przemian ser i mozzarellę, ogórki po bokach. posypuję całość oliwkami, cebulką i szczypiorkiem. Doprawiam solą, bazylią i polewam łyżeczką oliwy z oliwek. Wsjo.

Jeśli lubicie sałatkę przegryźć czymś zbożowym to można przygotować do tych warzyw bagietkę z masełkiem czosnkowym i podgrzać w piekarniku około 5 minut w 150 stopniach.

Szybko, prosto i smacznie.

Smacznego.



sobota, 25 lipca 2015

Niedzielne śniadanie.

W niedzielę leniwie budzimy się do życia, długie seanse kinowe, długie imprezy letnie, spotkania i rozmowy z przyjaciółmi do rana czy wakacyjne, męczące wojaże.

Późne śniadanie, rodzinne, celebrowane, przygotowane z większą atencją i inne niż kanapka z pomidorem, czyli śniadanie dnia roboczego.

Jednak, jeśli jajko na miękko się przejadło, parówki też (tutaj mamy mnie zbojkotują, tak podaję je dzieciom), fasolka z kiełbaskami i jakiem sadzonym też już nie smakuje, co tu zrobić?, co tu zrobić?
Kanapka? NIE!!

Może stara, dobra jajecznica po tunningu?!

No właśnie, treściwe, ciepłe, idealne jedzonko na podrażniony żołądek po dużej ilości wypitej w nocy herbaty.... :-)

Lubię jajecznicę w każdej postaci: samo jajko, jajko i cebula, jajko i pomidory, ale dzisiaj Wam zdradzę przepis na jajecznicę, którą uwielbiam najbardziej.

Pieczarkowe jajo w kołderce ze szczypiorku.

Składniki:

- pieczarki
- szynka
- cebula
- szczypiorek

Cebulkę kroimy w kostkę i szklimy na patelni, w tym czasie kroimy szynkę na cienkie plastry i pieczarki. Gdy cebulka zmięknie dorzucamy pieczarki. Jestem wielką fanką pieczarek, więc dorzucam ich całkiem sporą ilość, jednak możecie ich dodać tylko do smaku 2/3 sztuki. Gdy pieczarki puszczą trochę wody dorzucamy szynkę. Wszystkie składniki smażymy jeszcze około 5 minut. Następnie wbijamy jajko. Doprawiamy solą i pieprzem. Całość podsmażamy do takiego momentu jaki lubicie najbardziej, ja lubię jajecznicę nie taką płynną lecz bardziej ściętą.

Przerzucamy całość na talerz i posypujemy gęsto szczypiorkiem. Kromeczka razowego chleba z masełkiem do tego, kubek kawy i Voila!

Prosto, szybko, smacznie i syto. Z pewnością da nam siłę i energię na dalszy dzień.




Ciekawa jestem jak Wy podajecie jajecznicę? Smacznej niedzieli.

Snapchat: zebrarodzinnie - zapraszam :-)

wtorek, 21 lipca 2015

Naleśnik kapelusznik.

Lato, wakacje, nikt nie ma czasu ani ochoty (a z pewnością nie ja), żeby tkwić przy gotujących się garnkach w upalne dni, gdy temperatura sięga powyżej 32 stopni. Oprócz tego czas wakacyjny i urlopowy lepiej wykorzystać na inne atrakcje niż gotowanie.

Osobiście lubię gotować i przyrządzać fajne potrawy dla mojej rodzinki, ale gdy mam cały dzień na głowie dwa, żwawe i pełne pomysłów szkraby, upał i urlop to przyrządzam potrawy tzw. szybkie i smaczne.

Dzisiaj pierwsza propozycja pt.: jak ugotować i nie zwariować. Większość z nich z pewnością znacie, ale może podajecie w inny sposób. Od razu uprzedzam nie wszystkie są lekkie i fit.

Nie będą to przepisy bardzo wyszukane, więc jeśli oczekujecie przepisów na homara, kawior i jaja przepiórcze czy z niespotykanymi przyprawami - to niestety nie tu. To będą przepisy polskiej, matki kucharki amatorki, z przeciętną pensją i składnikami, które znajdziecie w spożywczym za rogiem.

To zaczynamy.

NALEŚNIK KAPELUSZNIK.

Naleśnik w wydaniu trochę innym niż tylko z dżemem, nutellą, serkiem homogenizowanym czy z cukrem.

Składniki:

ciasto na naleśniki:
- mleko,
- mąka
- 1 jajko
- szczypta soli
- łyżka oleju

Jak przygotować ciasto na naleśniki nie opisuję, bo nie znam mamy, która nie wiedziałaby jak to zrobić. Przygotujcie taką konsystencję i dodajcie takie proporcje składników jak zawsze to robicie, wg Waszego uznania, żeby ciasto było lejące.



pozostałe składniki:
- pomidor
- jogurt naturalny
- ogórek
- jajka

Podczas, gdy naleśnik się smaży przygotowujemy warzywa. Pomidora kroimy w dużą kostkę. Ogórka obieramy ze skórki i trzemy na tarce, przyprawiamy solą i dodajemy jogurt naturalny, To będzie nasz sos tzatziki w wersji podstawowej, Można dodać do tego jeszcze posiekany koperek i więcej przypraw, ale moje dzieci nie lubią zielenizny, więc u nas wersja basic. Ogórek niech nie pływa w jogurcie, tylko niech to będzie konsystencja sosu.

Usmażony naleśnik składamy w trójkąt na talerzu (jeśli jest zbyt tłusty od oleju, przyłóżcie ręcznik papierowy, on wchłonie nadmiar tłuszczu i na talerzu będzie zdrowszy, odchudzony), obok kładziemy sos tzatziki i pomidora i bierzemy się za przygotowanie kapelusza. Kapelusz to nic innego jak jajko sadzone. Usmażone jajko kładziemy na naleśniku. Gotowe.

Taaa Daaam!!!!!


Podczas krojenia naleśnika żółtko smakowicie się rozpływa, sos tzatziki sprawia, że naleśnik nie jest suchy oraz daje ogórkową świeżość a pomidorki dodają smaku. Można serwować na śniadanie, lunch czy kolację. Lekkie, smaczne i najważniejsze 20 min. w kuchni.

A najbardziej raduje serce matki taki oto widok:


Podobno nie ładnie wystawiać puste, brudne talerze na widok publiczny, ale co tam.......

Szybko, prosto, smacznie, inaczej i tym razem nie tak bardzo kalorycznie polecam.

Zdjęcia snapchat: zebrarodzinnie