środa, 11 marca 2015

Kici kici WC Kici.

Czas przedstawić naszego kota.
 
Kot ma trzy lata, jest cały czarny. Sierść cudownie aksamitna, rasa kot europejski.
Gdy przybył do naszego domu z pierwszej stolicy Polski - miejsca swojego urodzenia, był bardzo skoczny i żywotny, jak na małe kotki przystało, dlatego otrzymał imię Simba Sportowiec. Simba po Simbie, ulubiony film moich dzieci, z kotem w roli głównej (tylko dzikim), Sportowiec na cześć tego jak ganiał po całym mieszkaniu w tą i z powrotem.

Mama, płochliwa Zebra (przyznaję się bez bicia) za kotami nie przepadała i nie była za bardzo zadowolona, że u nas będzie, ale dała się przekonać (czytaj: otrzymałam informację, po wyjściu z pracy przez telefon, że mam kupić żwir dla kota i kuwetę, bo za godzinę kot będzie w domu).



Kot, jak wspomniałam okazał się być zwierzakiem bardzo żywotnym, zrzucał doniczki z parapetu, podczas snu, gdy ktoś wystawił nogę rzucał się na nią, gdy tylko coś lub ktoś się poruszył, zaraz nadskakiwał i tak pewnego dnia skoczył i na mnie. Wbił się pazurami w moje pośladki, kiedy suszyłam włosy i frędzelki od bluzki falowały na wysokości mojej pupy. Zamiast drapaka drapał futryny i uszczelki w drzwiach, to mu zostało do dzisiaj oraz rwał firany, dlatego ma zakaz pojawiania się u babci B.

Dzisiaj po Sportowcu śladu nie ma, większość dnia Simba spędza na fotelu lub kanapie i głównym jego zajęciem jest spanie (kto by tak nie chciał). Suchej karmy nie lubi, jada tylko Whiskas'a mokrego w galarecie i niczym się nie martwi. Na zimę przybiera na wadze, na wiosnę trochę gubi. Leniwie patrzy swoim okiem na wszystkich i czasami pójdzie na nocne, letnie łowy, jak my to nazywany, ale równie dobrze może wtedy iść spać i jeść do sąsiada. Kto wie, jeszcze nam tego nie zdradził. Czasami jednak na znak szacunku do nas przyniesie nadjedzoną, albo nieżywą myszkę pod drzwi, przez co ja dostaję zawału.



Ostatnio modne się zrobiło WC Kici, dlatego po trzech latach i my stwierdziliśmy, że mamy dosyć zmieniania i mycia kuwety, rozsypanego żwiru w całej łazience i, że nasz kot też nauczy się robić siusiu i kupkę do kibelka a może i nawet będzie spłukiwał wodę. Ha!

Zakupiliśmy sprzęt (120 zł dwie plastikowe nakładki) i ruszyliśmy do działania.


Tydzień prób, pokazywania kotu, gdzie teraz jest jego "nowa kuweta", sadzania, rozmów, sprzątania kocich odchodów z całego domu, nie z WC Kici, bo Simba wolał robić na podłogę byle nie do WC. Smutek i tęsknota w jego oczach za starą kuwetą i męczącym go z pewnością wzdęcio-zatwardzeniem i powiedziałam BASTA. Kot się męczy i zmian nie chce.

Spasowaliśmy i doszliśmy do wniosku, że takie wynalazki są dla młodych kotów a nie starego kocura. Kot z zadowoleniem wrócił na swoją starą kuwetę i tyle z tego zostało, 120 zł w plecy. Może było się radzić specjalisty???

Po rewolucjach wszystko w domu wróciło do starego porządku. A właśnie trzeba kupić żwir.



Zapraszamy do nas również na:

https://instagram.com/zebrarodzinnie/

https://twitter.com/ZebraRodzinnie

https://www.facebook.com/pages/Zebra-Rodzinnie/564303023713214?ref=hl

2 komentarze:

  1. Nie słyszałam wcześniej o takim wynalazku. Kosztowny wydatek jak na kocie WC.
    Naslonecznej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo drogi jak na dwie plastikowe nakładki, jednak czysta łazienka bez rozsypanego żwiru wymaga poświęceń :-)

    OdpowiedzUsuń