"Ja nie wiem jak Wy sobie poradzicie beze mnie?!"
"Ja nie wiem co zrobicie jak mnie zabraknie?!"
Te zdania słyszałam wiele razy, z ust mojej mamy, gdy byłam dzieckiem. Teraz nie potrafię sobie przypomnieć jakich konkretnie sytuacji dotyczyły te zdania, ale zaczynam rozumieć dlaczego je wypowiadała.
Oczywiście rozumiem, ponieważ sama jestem mamą i w przypadku mojej rodziny śmiało to zdanie mogę powtórzyć, gdy trzeba coś znaleźć, przynieść lub poszukać. Jednym słowem w temacie spostrzegawczości i zauważania jest wiele do nadrobienia.
W tej jednej kwestii jestem wciąż NIEZBĘDNIE potrzebna, a im starsze dzieci tym mam wrażenie bardziej. Wcześniej je wyręczałam (gdy były malutkie, oczywiście) a teraz chcę nauczyć moje dorastające szkraby samodzielności i kończy się to tym, że też ciągle ja szukam i pomagam.
Przykłady:
- Gdzie jest Twój plecak do szkoły?
- W pokoju
- Przynieś!
Mijają trzy minuty, jest odpowiedź:
- Nie ma!
- Proszę poszukaj,
- Nie ma!
- Rozejrzyj się dookoła,
- Nie ma, mamo choć pomóc szukać.
Mama idzie i szuka, bo czasu nie ma a zaraz trzeba wychodzić do szkoły.
Drugi z miliona przykładów jest jeszcze lepszy, moja młodsza latorośl:
- Mamo, gdzie są moje spodnie?
- Zobacz w szafie,
- Mamo, ale ja chcę ubrać te, które miałam wczoraj,
- To sprawdź, z pewnością leżą tam, gdzie się wczoraj rozbierałaś do snu,
- Ja nie pamiętam, gdzie je odłożyłam.
- To poszukaj w łazience, garderobie, pokoju (podpowiedź od przyjaciela).
Po dwóch minutach
- Nie ma, mamo choć mi pomóż szukać.
Najlepsze jest jednak to, że mama, gdy wejdzie do pokoju to dzieje się jakaś magia i nagle ku oczom wszystkich zgromadzonych objawia się plecak, który jest na środku podłogi - nie wiadomo jak to się stało???? A spodnie leżą na łóżku w widocznym miejscu - czary!! Harry Potter tu był?
I słyszę tylko:
- Nie było go tutaj, sprawdzałem / łam na pewno.
Ostatnio wpadłam na pomysł, że gdy będę składać pranie to porozdzielam rzeczy na 4 kupki, oddzielnie dla każdego członka rodziny, każdy bierze swoją część i układa sam w szafie, tak żeby wiedzieć, gdzie leżą dane rzeczy do ubrania, żeby rano nie było:
- gdzie są moje majtki?
lub
- nie mogę znaleźć skarpet!
Ustaliliśmy też dla kilku rzeczy, takich jak np. plecak i przybory szkolne, jedno miejsce i jest trochę lepiej. Jak pamiętają, to tam właśnie odkładają przybory do szkoły.
Ale co z zabawkami, grami, książkami itp.???
Porządki w pokoju robią sami, żeby pamiętać, gdzie odkładają rzeczy, lecz potem i tak nie potrafią niczego znaleźć i grzmią:
- Mamo, gdzie jest to????, gdzie jest tamto???? Choć pomóż szukać.
I niezbędnik rodzinny ma robotę :-)
To są dzieci, wiem, na pewno potrzebują więcej czasu, aby zacząć widzieć i dostrzegać, gdy patrzą. I zanim zaczną zauważać i być bardziej spostrzegawczymi, mamusia chętnie służy i pomoże, przecież to moje malutkie dziabągi :-) :-)
Ale jak wytłumaczyć męża, dorosłego człowieka:
Ja: Zobacz zrobiłam sobie dzisiaj nowy, kolorowy, wiosenny makijaż, podoba Ci się?
Mąż: tak, jest super.
Ja: (sprawdzam go, a co, zasłaniając sobie oczy) a co najbardziej Ci się w nim podoba?
Mąż: cienie na oczach w niebieskim kolorze.
Ciekawa jestem czy tak jest tylko u mnie czy u Was też.
Zebra zaprasza do siebie także i tu:
https://instagram.com/zebrarodzinnie/
https://twitter.com/ZebraRodzinnie
https://www.facebook.com/pages/Zebra-Rodzinnie/564303023713214?ref=hl
Ja też ciągle słyszałam od mamy te słowa i czasami łapie się na tym, że powtarzam je u siebie w domu do męża, córki. O dziwo nasza 20 miesięczna córka lepiej sobie radzi z odnajdywaniem swoich rzeczy niż mój 26 letni mąż :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara :-) ja pomagam całej trójce, po prostu wdali się w tatusia.
OdpowiedzUsuń