Wycieczki rowerowe to coś co Zebry bardzo lubią i czego nie potrafią sobie odmówić.
Dwa lata temu zakupiliśmy dla rodzinki rowery, doszliśmy z mężem do wniosku, że mieszkając w małej miejscowości będą nam potrzebne, aby podjechać szybko do sklepu i żeby jeździć z dziećmi na wyprawy rowerowe. Starszak umiał już jeździć na rowerze, na dwóch kółkach, malutka dostała nówka sztuka siedzisko i woziliśmy ją na zmianę (raz ja, raz mąż) w siodełku. Nie ukrywam, że rowery to był jeden z najlepszych zakupów w naszym życiu, niezmiernie przydatny i rzeczywiście bardzo użytkowany.
Od razu, gdy tylko zjechały do domu a był to lipiec 2013, zaczęliśmy planować podróże dalsze i bliższe. Nad jeziorko tylko 4 km w jedną stronę, do starej kapliczki 3 km w jedną stronę, do pobliskich miejscowości itp. Nie są to porażająco długie trasy, ale pamiętajcie, że to wyprawy z dziećmi, zawsze w planach połączone z piknikiem, postojem z poczęstunkiem, czy kąpielą w jeziorze i poczęstunkiem, i powrotem do domu - cały dzień na świeżym powietrzu i aktywny wypoczynek zaliczony.
Oczywiście były plany dalszych podróży, mąż chciał jechać nad morze rowerem, sam w jeden dzień (tylko 250 km), tak krzyczałam, tak krzyczałam, że to niedobry pomysł, aż zrezygnował. Jednak raz zorganizował mi taką przejażdżkę po pobliskich lasach i trasach, że się zgubiliśmy i przez pięć godzin krążyliśmy po lesie, wyłam z bólu i wyczerpania, ale dotarliśmy w końcu do domu.
Moja rada: jedź zawsze jedną trasą rowerową, gdy wybierasz czerwoną jedź czerwoną, gdy zieloną, jedź zieloną, nawet gdy ludzie i znaki mówią inaczej (są znaki w lesie, sama widziałam), nas czerwona doprowadziła w końcu do celu. W lesie można się zgubić, też w to nie wierzyłam a jednak.
W ubiegłym roku nasze młodsze dziecko również nauczyło się jeździć na dwóch kółkach, wielkie wydarzenie w życiu dziecka i rodzica też, pamiętam przy jednym dziecku i przy drugim pękałam z dumy, i myślałam: wow, już jeżdżą na rowerze, teraz to już wszystko inne z górki - poradzą sobie ze wszystkim.
Czas najwyższy, toż to koniec maja, żeby w tym roku również rozpocząć nasze rodzinnie wyprawy rowerowe i tak też się stało wczoraj. Zapakowałam kanapki, batony na szybkie doładowanie energetyczne, picie i w drogę. Ruszyliśmy na krótki spacer rowerowy, trzeba się rozgrzać po powrocie z pracy, przed kolacją pojechaliśmy sprawdzić sprzęt po zimie.
Okazało się, że trasa którą pokonywaliśmy w ubiegłym roku i dwa lata temu (3 km) trwa zaledwie 1,5 godziny a nie pół dnia. Dzieci rosną, są coraz bardziej wytrzymałe i pokonują już całą trasę na rowerze, bez postojów co 500 metrów, dla małej trasa jeszcze trochę męcząca, w końcu rowery moich dzieci nie mają przerzutek, ale dawała radę jak nic, mały twardziel, że ho ho. A jeszcze w ubiegłym roku siedziała w siedzisku, gdy jechaliśmy gdzieś dalej.
Ja się nawet nie zdążyłam zmęczyć - przez przerzutki. Wróciliśmy późnym wieczorkiem do domku, bardzo dotlenieni. Miałam nawet mały niedosyt rowerowy. Trzeba zaplanować coś mocniejszego na weekend, mówię oczywiście o trasie rowerowej :-)
Swoje zrobiliśmy, kapliczka stoi na swoim miejscu, pola kwitną rzepakiem, stokrotki pozbierane, kabanosy zjedzone, trasa przejezdna, audyt zaliczony.
Dowody poniżej.
Polecam taki sposób spędzania czasu z rodzinką, jak dzieci są mniejsze siedziska na rowery to bardzo dobra rzecz, wygodnie się z tym jeździ i wiezie dzieci na wypady za miasto.
Pamiętajcie, wybierajcie lokalne, bezpieczne, polne drogi, gdzie jeździ mało samochodów i ani wy, ani pojazdy nie będziecie dla siebie i dzieci zagrożeniem.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą motoryka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą motoryka. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 21 maja 2015
wtorek, 17 marca 2015
Wiosenne ruszenie.
Nadchodzi wiosna!
Z czym najbardziej ją kojarzę, gdy sięgam pamięcią do najmłodszych lat?
Oczywiście, zabawy na dworze, więcej czasu spędzanego na podwórku, w ruch szły wiadereczko, grabki, łopatka, gotowałam zupę z trawy, piekłam ciasto z piachu i wody czyli błotko, zrywałam kwiatki i wrzucałam do mojej "zupy", gdy popadał deszcz siedziałam w kałuży, w kaloszach. I HUŚTAWKA, całymi godzinami. Miałam na podwórku huśtawkę zrobioną przez tatę, jedna dla siostry, druga dla mnie, więc miałyśmy wyłączność i nie musiałyśmy się nią z nikim dzielić.
Swoim dzieciom sprawiłam podobne i nie przeczę sprawdzają się bardzo i dzieciaki chętnie na niej przesiadują. Chyba wszystkie dzieci kochają huśtawki.
Gdy byłam dzieckiem szkolnym, podstawówka i te sprawy, to jednoznacznie kojarzyłam wiosnę z wagarami (te wagary to tylko pierwszego dnia wiosny, oczywiście), topieniem Marzanny (wyprawa z kukłą nad jezioro, podpalenie i wrzucenie do wody), Wielkanocą, pojawieniem się owadów i zmianą odzieży oraz obuwia na lżejsze, ale przede wszystkim NOWE.
Każdego roku wiosną, rodzice zabierali mnie z siostrą na tzw. zakupy, po nowe buty i kurtkę, czyt. do jednego sklepu w mieście - nie było jeszcze galerii handlowych. Cały rok czekałam na ten wyjazd i TE buty, nowe, pachnące, leciutkie, półbuciki, pantofelki, w których można było się pokazać na święconce i rezurekcji.
Do dzisiaj mam hopla na punkcie butów, bardzo lubię je kupować i zawsze przy tej czynności towarzyszy mi dreszczyk emocji połączony z ekscytacją. Buty i torby to coś, co Zebra lubi najbardziej i mogłabym na to przeznaczyć dużo kasy, gdybym ją miała.
Tegoroczna wiosna zbliża się do nas dużymi krokami: owady obsiadły elewację domu, kot wyściubia nos na dwór, po zimowym leniuchowaniu na kanapie, więc oczywiste znaki nadeszły.
Krok drugi, trzeba zacząć poważnie myśleć o zakupach. Tylko tym razem nie dla mnie a dla moich dwóch skarbeńków.
Zwłaszcza, że ich buty wyglądają tak:
Gdzie się podziały te czasy, gdy po zakończonym sezonie pakowałam prawie nie zniszczone buty, spodnie, kurtki, czapki do pudeł, na kolejny rok lub dla młodszych dzieci z rodziny. Teraz prawie wszystko jestem zmuszona wyrzucić, bo porwane, dziurawe, wytarte. Jak to jest możliwe, przecież umieją chodzić i biegać, wcześniej co chwile było bam na tyłek, łapanie zająca i przewracanie się o wszystko i wszystkich.
Jeszcze dwa lata wstecz kupując buty na zimę, wytrzymywały cały sezon, teraz podczas jednej pory roku kupuję dwie, trzy pary dla każdego dziecka.
Materiał mniej wytrzymały czy co?
Wiosna nadchodzi, portfele bójcie się, drżyjcie rodzice, czas na wydatki.
Na pewno kurtki i buty, pewnie w praniu wyjdzie coś jeszcze np. spodnie.
Dla rodzica konieczny obowiązek (przecie od początku wszyscy mówili, że dzieci kosztują), ale dla nich wyjątkowe chwile, które może będą tak samo mocno pamiętać i miło wspominać jak ja swoje wiosenne zakupy.
Następne takie "zakupowe ruszenie" dopiero we wrześniu, uff chwila na odsapnięcie i oszczędzanie.
Jeśli nadal zastanawiacie się na co przeznaczyć swój 1% przy rozliczeniu podatków, zachęcam do oddania go na Stowarzyszenie Inicjatyw Twórczych HAPPY.
W formularzu PIT należy odszukać wniosek o przekazanie 1% podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego.
Wypełnij KRS 0000169865 i wnioskowaną kwotę do przekazania 1% oraz w polu nr 126 w informacjach uzupełniających, jako cel szczegółowy wpisz Stowarzyszenie Inicjatyw Twórczych Happy.
Z czym najbardziej ją kojarzę, gdy sięgam pamięcią do najmłodszych lat?
Oczywiście, zabawy na dworze, więcej czasu spędzanego na podwórku, w ruch szły wiadereczko, grabki, łopatka, gotowałam zupę z trawy, piekłam ciasto z piachu i wody czyli błotko, zrywałam kwiatki i wrzucałam do mojej "zupy", gdy popadał deszcz siedziałam w kałuży, w kaloszach. I HUŚTAWKA, całymi godzinami. Miałam na podwórku huśtawkę zrobioną przez tatę, jedna dla siostry, druga dla mnie, więc miałyśmy wyłączność i nie musiałyśmy się nią z nikim dzielić.
Swoim dzieciom sprawiłam podobne i nie przeczę sprawdzają się bardzo i dzieciaki chętnie na niej przesiadują. Chyba wszystkie dzieci kochają huśtawki.
Gdy byłam dzieckiem szkolnym, podstawówka i te sprawy, to jednoznacznie kojarzyłam wiosnę z wagarami (te wagary to tylko pierwszego dnia wiosny, oczywiście), topieniem Marzanny (wyprawa z kukłą nad jezioro, podpalenie i wrzucenie do wody), Wielkanocą, pojawieniem się owadów i zmianą odzieży oraz obuwia na lżejsze, ale przede wszystkim NOWE.
Każdego roku wiosną, rodzice zabierali mnie z siostrą na tzw. zakupy, po nowe buty i kurtkę, czyt. do jednego sklepu w mieście - nie było jeszcze galerii handlowych. Cały rok czekałam na ten wyjazd i TE buty, nowe, pachnące, leciutkie, półbuciki, pantofelki, w których można było się pokazać na święconce i rezurekcji.
Do dzisiaj mam hopla na punkcie butów, bardzo lubię je kupować i zawsze przy tej czynności towarzyszy mi dreszczyk emocji połączony z ekscytacją. Buty i torby to coś, co Zebra lubi najbardziej i mogłabym na to przeznaczyć dużo kasy, gdybym ją miała.
Tegoroczna wiosna zbliża się do nas dużymi krokami: owady obsiadły elewację domu, kot wyściubia nos na dwór, po zimowym leniuchowaniu na kanapie, więc oczywiste znaki nadeszły.
Krok drugi, trzeba zacząć poważnie myśleć o zakupach. Tylko tym razem nie dla mnie a dla moich dwóch skarbeńków.
Zwłaszcza, że ich buty wyglądają tak:
Gdzie się podziały te czasy, gdy po zakończonym sezonie pakowałam prawie nie zniszczone buty, spodnie, kurtki, czapki do pudeł, na kolejny rok lub dla młodszych dzieci z rodziny. Teraz prawie wszystko jestem zmuszona wyrzucić, bo porwane, dziurawe, wytarte. Jak to jest możliwe, przecież umieją chodzić i biegać, wcześniej co chwile było bam na tyłek, łapanie zająca i przewracanie się o wszystko i wszystkich.
Przypomniało mi się, jak ostatnio musiałam wymienić prawie całą garderobę mojej córki, bo wpadła w szał projektowania i artystka pocięła wszystkie swoje bluzki, poobcinała rękawy, ponieważ jej się znudziły i zapragnęła czegoś nowego, małych zmian. Uwaga! Im starsze, tym wpadają na "straszniejsze" pomysły.
Jeszcze dwa lata wstecz kupując buty na zimę, wytrzymywały cały sezon, teraz podczas jednej pory roku kupuję dwie, trzy pary dla każdego dziecka.
Materiał mniej wytrzymały czy co?
Wiosna nadchodzi, portfele bójcie się, drżyjcie rodzice, czas na wydatki.
Na pewno kurtki i buty, pewnie w praniu wyjdzie coś jeszcze np. spodnie.
Dla rodzica konieczny obowiązek (przecie od początku wszyscy mówili, że dzieci kosztują), ale dla nich wyjątkowe chwile, które może będą tak samo mocno pamiętać i miło wspominać jak ja swoje wiosenne zakupy.
Następne takie "zakupowe ruszenie" dopiero we wrześniu, uff chwila na odsapnięcie i oszczędzanie.
Jeśli nadal zastanawiacie się na co przeznaczyć swój 1% przy rozliczeniu podatków, zachęcam do oddania go na Stowarzyszenie Inicjatyw Twórczych HAPPY.
W formularzu PIT należy odszukać wniosek o przekazanie 1% podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego.
Wypełnij KRS 0000169865 i wnioskowaną kwotę do przekazania 1% oraz w polu nr 126 w informacjach uzupełniających, jako cel szczegółowy wpisz Stowarzyszenie Inicjatyw Twórczych Happy.
O działaniu, celach stowarzyszenia i samej organizacji możecie poczytać na:
www.stowarzyszeniehappy.pl
www.stowarzyszeniehappy.pl
Z góry dziękuję.
Zebra zaprasza:
https://instagram.com/zebrarodzinnie/
https://twitter.com/ZebraRodzinnie
https://www.facebook.com/pages/Zebra-Rodzinnie/564303023713214?ref=hl
https://instagram.com/zebrarodzinnie/
https://twitter.com/ZebraRodzinnie
https://www.facebook.com/pages/Zebra-Rodzinnie/564303023713214?ref=hl
Subskrybuj:
Posty (Atom)